Znacie to: poszła baba po chleb, wróciła z tabletem?
Jest to prawdziwa historia mojej koleżanki :D Poszła do sklepu spożywczego, przechodziła koło sklepu "nie dla idiotów", gdzie akurat była promocja no i tak jakoś się złożyło...
Ja w piątek miałam podobną sytuację - poszłam po sukienkę, a wróciłam z lakierem :)
Ech, kobiety... ;-)
Szczerze mówiąc Essie Parka Perfect kusił mnie kilka miesięcy, ale tłumaczyłam sobie, że to kolor nie dla mnie. Jest to piękny szary lakier z delikatnym shimmerem (prawie niewidocznym na paznokciach). Pewnie nie kupiłabym go, gdyby nie przecena - 50% przekonało mnie :)
Essie jak to Essie - wygodny puchaty pędzelek, konsystencja może nieco rzadka, ale dobrze rozprowadza się po płytce i nie zalewa skórek. Pierwsza warstwa pokrywa w miarę dobrze, ale dałam drugą dla pewności. Na niego nałożyłam Nicole by OPI - Imagine if... - piękny srebrny top, według mnie wygląda jak pyłek holograficzny. W cieniu są to po prostu srebrne drobinki, ale w mocniejszym świetle mieni sięwszystkimi kolorami tęczy i wygląda obłędnie. I mówię to ja, antyfanka glitteru ;-)
Bardzo chciałam zaprezentować ten piękny efekt na blogu, ale niestety, 2 aparaty nie dały rady ani w słońcu, ani z lampą błyskową. Musicie uwierzyć mi na słowo ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz