Np. popijałam Guinnessa w Dublinie ;-)
Oczywiście paznokcie musiały być pomalowane, a żeby nie martwić się odpryskami w czasie kilkudniowej wycieczki użyłam Sally Hansen Miracle Gel (opisywany tu).
Ale bohaterem dzisiejszej notki jest zupełnie inny lakier. To ORLY Coachella Dweller. Ładna jasna zieleń z nutką żółci, kojarzy mi się z takimi naprawdę pierwszymi wiosennymi listkami.
Emalia jest dosyć rzadka i trzeba uważać, żeby nie zachlapać skórek. Pędzelek cienki i długi. Do porządnego krycia wystarczają 2 warstwy, lakier schnie szybciutko i ma piękny połysk. Trwałość - nie wiem, co napisać. Pomalowałam paznokcie wczoraj, dziś wyszorowałam kuchnię i pojawił się pierwszy odprysk, więc nie wiem, czy wina leży po stronie lakieru, czy mocnych środków czyszczących (nie potrafię sprzątać w rękawiczkach i moje dłonie muszą cierpieć).
Co myślicie o takim wiosennym kolorze?
Kolor bardzo ciekawy. Tylko dla mnie trochę taki zgaszony, więc pewnie zbyt często nie lądowałby na pazurkach.
OdpowiedzUsuńCiekawy kolorek, wiadomo zieleń - uwielbiam każdy :)
OdpowiedzUsuńkolor genialny <3 i też nie umiem sprzątać w rękawiczkach ;p
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten kolor ♥
OdpowiedzUsuńPrzyjemny, lubię zielenie. Może wolałabym bardziej nasycony kolor, ale od czasu do czasu i takie lubię.
OdpowiedzUsuńKolorek jak dla mnie zbyt blady, ja bym się pokusiła o jakiś wzorek z płytki na lakierek:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, warto coś do niego dodać. Nałożyłam stemple, ale efekt średnio mi się spodobał i nie pokazałam :(
Usuń