Essie wypuściło jesienną serię, ale ja jeszcze wrócę do lakieru z letniej - rozbielonego beżu o nazwie Urban jungle. Nawet nie planowałam zakupu, ale już pod koniec sierpnia Haute in the heat zostało przecenione w drogerii koło mnie o 50%, więc przygarnęłam jedną buteleczkę ;-)
Lakier to typowy "nudziak" - solo nie za bardzo lubię takie kolory, ale jako baza pod zdobienia są idealne. Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie krycie - właściwie jedna średniej grubości warstwa daje pożądany efekt. Ja nałożyłam 2 cienkie. Pędzelek, schnięcie i trwałość typowe dla Essie, czyli na piątkę :)
Żeby nie było, że ciągle tylko stempluję, tym razem nałożyłam fioletowy top od Sally Hansen Confetti cake. O ile w buteleczce widać mnóstwo fioletowych, różowych, srebrnych i niebieskich drobinek o różnych wielkościach, to na paznokcie ciężko je przenieść, najwięcej nabiera się tzw. pieprzu, czyli najmniejszych. Efekt szczególnie mnie nie zachwycił. A Was?
Mam 3 lakiery Sally Hansen z tej serii (złoto z bielą, złoto z czernią i biel z czernią) i je uwielbiam. Pomimo, że kojarzą mi się trochę świątecznie (taka trochę bombka na paznokciu) to i tak nie mogę się powstrzymać, żeby nie wykończyć jednym z nich paznokci.
OdpowiedzUsuńMoże powinnaś spróbować użyć go na ciemniejszym lakierze, żeby nie było takiego kontrastu. Moim zdaniem efekt będzie wtedy lepszy, choć mi i tak się podoba.
Właśnie chciałam spróbować jak to wyjdzie na fiolecie :)
Usuń