Dziś pokażę Wam lakier, z którym po raz pierwszy spotkałam w Skandynawii. Mam takie małe zboczenie - z każdego kraju, który odwiedzam, staram się przywieźć jakiś lokalny kosmetyk. W Norwegii okazało się to niewykonalne - nawet pani w drogerii nie potrafiła powiedzieć, czy mają jakąś swoją markę lakierów. Dlatego sięgnęłam po coś, czego do tej pory nie widziałam. To grecki KORRES, a mój egzemplarz ma nazwę Deep Red.
Lakier jest bardzo przyjemny - ma piękny ciemny czerwony (bordowy) kolor. Wydaje się dosyć rzadki, ale nie zalewa skórek. Pędzelek jest raczej z tych cienkich. Schnięcie szybciutkie na wysoki połysk. Jedynie mogę skrytykować krycie - nałożyłam 2 cieniutkie warstwy i po nich widziałam gdzie niegdzie prześwity, więc dołożyłam trzecią. Paznokcie pomalowałam we wtorek wieczorem, a dziś - po 3 dniach - lakier wygląda nadal idealnie. W Norwegii zapłaciłam 69 koron = ok. 35 zł. Na polskiej stronie Sephory znalazłam te lakiery za 45 zł. Różnica spora...tym bardziej, że Norwegia ogólnie jest bardzo droga, więc spodziewałabym się odwrotnej proporcji cen.
Podsumowując - moje pierwsze spotkanie z KORRES oceniam bardzo pozytywnie.
Zapraszam na kilka zdjęć. Niestety, nie na wszystkich udało mi się uchwycić połysk tego lakieru.
Nie znam tej firmy ;)
OdpowiedzUsuńJa mam hybryde z Semilaci o tej samej nazwie i jest mega podobny (ten z ostatniego postu) :-)
OdpowiedzUsuńi love this vine red ! stunning !
OdpowiedzUsuń