Ostatni dzień miesiąca, więc pora na małe podsumowanie :)
Miałam powstrzymywać zakupy lakierowe i prawie się udało ;-) Jak wiadomo "prawie" robi różnicę.
Zaczęłam rozsądnie - od jednego lakieru w sklepie KIKO. 2 tygodnie później skusiłam się na Catrice z limitki Kaviar Gauche - delikatny fiolet o nazwie Love me tender. Już już miałam płacić, kiedy przy kasie zobaczyłam przecenioną limitkę Essence # secret party - za symblicznego "ełracza" wzięłam miętkę Swimming pool to go.
KIKO 255 znalazłby się w moim top 3. Jest przepiękny - zresztą mogłyście go już zobaczyć:
Myślałam, że na tym skończą się moje lipcowe zakupy, ale niespodziankę zafundował Kruidvat - holenderski odpowiednik Rossmanna - w ubiegły weekend zrobili promocję Make up 1+1 gratis. Dzień wcześniej przejrzałam ich stronę i okazało się, że w ofercie jest nie tylko kolorówka, ale też niektóre produkty do demakijażu i akcesoria. Do koszyka wrzuciłam moje ulubione zmywacze, korektory i lakiery do stempli Essence, drewniane patyczki były też tylko tej firmy, preparat do usuwania skórek Catrice oraz bazę/top Rimmel. Czaiłam się na lakiery Rimmel Rita Ora, ale wszystkie były zważone. Wybrałam za to jasny róż Lose your lingerie. Ponieważ liczba produktów była nieparzysta, dobrałam jeszcze lakier Essence frozen kiss (też już pokazany w pomarańczowym zdobieniu).
Poza tym kilka produktów sięgnęło dna: przez przypadek prawie same produkty Eveline: żel do usuwania skórek (niestety, wyrzuciłam przed zrobieniem zdjęcia), oliwkę nawilżającą również do skórek, kontrowersyjną odżywkę 8 w 1 - mnie na szczęście nie zaszkodziła, ale powoli wycofywałam ją z moich kosmetyków oraz krem do rąk Dove Winter care. O ile ze wszystkich produktów Eveline jestem zadowolona, to do Dove raczej nie wrócę - na noc jest ok, ale w dzień troszkę tłustego filmu zostawało do pierwszego umycia rąk, a przede wszystkim drażnił mnie intensywny zapach.