środa, 30 września 2015

Rozczarowanie...

Hej,

Czasem jest tak, że człowiek cieszy się z nowego nabytku, chwyta za pędzelek, maluje i... zonk! Lakier okazuje się bublem :(
Ja w swojej kolekcji mam 3 takie: Sally Hansen Sunny side, Golden Rose nr 222 oraz Essence Nail Candies nr 05 sugar pie, honey bunch. W buteleczkach prezentują się ładnie, prawda?




Niestety, na paznokciach to porażka - bardzo słabo kryją, a właściwie o SH i Essence powinnam powiedzieć, że w ogóle nie kryją - wyglądają jak ledwie zabarwiona woda. Przyglądałam się Sugar pie, czy to nie jest przypadkiem baza, ale niczego takiego nie wyczytałam na etykiecie. GR też daleko do ideału, końcówki mocno prześwitują tak wyglądają 3 warstwy:




No niestety, zdarza się. Czy Wy też macie w swoich zbiorach takie niemiłe niespodzianki?

niedziela, 27 września 2015

Projekt u Terii i recenzja stempla od BPS

Hej,

Dziś ruszył projekt u Terii, szczegóły znajdziecie klikając w baner na pasku bocznym.






Zaczynamy od kwiatów :)
Moje zdobienie powstało przy użyciu:
- Essence Fame fatal
- S-HE nr 195
- Essence czarnego do stempli
- płytki BPL-024
- stempla BPS.

Na początek parę słów o lakierze S-HE. Jak widziałyście w poprzednim poście - kupiłam go w drogerii DM w Austrii, kosztował chyba 1,99 euro. Skusił mnie kolor - piękna czerwień z mnóstwem brokatu. Okazało się, że słabo kryje, więc dla lepszego efektu najpierw nałożyłam warstwę Essence Fame fatal., na to 1 warstwa S-HE. Całość wyschła szybciutko na delikatną satynę. Paznokcie pięknie połyskiwały w słońcu, niestety na zdjęciach nie widać całego uroku, na dodatek mimo różnych ustawień, nie udało mi się uchwycić właściwego koloru - w rzeczywistości jest bardziej nasycony.





Do zdobienia użyłam czarnego lakieru Essence oraz moich nowości - pięknej kwiatowej płytki BPL-024 i nowego stempla - marshmallow, który otrzymałam w ramach współpracy z BPS. Jest bardziej miękki i nieco lepiący niż te, których używałam do tej pory. Nie miałam żadnych problemów z odbijaniem wzorów - wszystko poszło gładko. Możecie znaleźć go tutaj - w chwili obecnej kosztuje $ 4.59. Jedna uwaga - nie polecam czyścić go zmywaczem do paznokci (co zazwyczaj robię) - traci swoją lepkość i trochę to trwa zanim znów zacznie działać ;-)







Początkowo planowałam odbić tylko róże, ale w końcu dodałam inne wzorki i tak oto prezentuje się całość:









Pamiętajcie o moim kodzie - 10% zniżki na nieprzecenione produkty BPS:


czwartek, 24 września 2015

Pazurki na wakacjach :)

Tak jak wspomniałam w poprzednim poście - kilka dni temu wróciłam z urlopu.
Ponieważ w ubiegłym roku zaplanowaliśmy zwiedzenie wszystkich atrakcji w okolicy i w rezultacie nie mieliśmy czasu na chwilę oddechu, tym razem postanowiliśmy zrobić luźniejszy plan. Rozpoczęliśmy od Wiednia, potem zachodnia część Austrii, Salzburg i na koniec Monachium. Na naszej drodze stanęli imigranci i nieco skomplikowali transport z Austrii do Niemiec. Może pomyślicie, że jestem bez serca - biedni ludzie, a ja się martwię wakacyjnymi planami. Powiem tak - są ludzie, którzy stracili rodziny i domy - ogromna tragedia i trzeba im pomóc. Jednak na własne oczy widziałam grupki mężczyzn przed dworcem w Salzburgu, którzy nie wyglądali na biednych i załamanych, dyskutowali, palili papierosy, sporo z nich miało w dłoniach smartfony. Do tego w mediach słyszy się, że potrafią być agresywni, nie proszą o pomoc, a żądają. Sorry - w tym wypadku nie czuję litości.

Powoli opisuję wyprawę na drugim blogu - jeżeli ktoś jest ciekawy to zapraszam tutaj

Wracając do tematu... Skoro nie biegaliśmy z wywieszonym językiem, to była chwila na zakupy :)
Nastawiłam się na wizytę w DM - w Wiedniu trafiłam na jakiś niewielki. Ku mojemu zaskoczeniu obok tamtejszych kosmetyków znalazłam naszą rodzimą Ziaję :) Z nieznanych mi marek lakierów wypatrzyłam jedynie SHE. Tuż obok była drogeria BIPA (przypomina mi nieco Hebe) - tam zaopatrzyłam się w lakier B*pretty, IQ Cosmetics oraz Look by Bipa. Zarówno w Niemczech, jak i Austrii są domy towarowe Muller (tzw. mydło i powidło, ale markowe). Znów trafiłam na jakiś słabiej zaopatrzony - mieli jedynie kosmetyki z wyższej półki. W oko wpadł mi lakier Benecos - według producenta nie zawiera szkodliwych składników (tzw. big 5 free). 
Chwila relaksu i fotka zakupów na tle Alp :)



KIKO, który miałam na paznokciach, powoli zaczął odpryskiwać, więc nadeszła pora, aby wypróbować coś nowego. Zaczęłam od Look by Bipa nr 33 orchid. Nie wiem, czy nie domyłam rąk po płatkach ze zmywaczem (są bardzo tłuste), czy to wina nowego lakieru, ale od razu po pomalowaniu pojawiły się okropne bąble. Sama emalia jest przyjemna - kryje przy dwóch warstwach, szybko wysycha, ma wygodny cienki pędzelek.





W Niemczech weszłam do Rossmana - kurka, kolejny mały... Do wypróbowania kupiłam 2 lakiery Rival de Loop i... 4 pomadki do ust :) Kiedyś takie były dostępne w polskim Rossmanie, produkowane przez Wibo. Uwielbiałam je i jak zniknęły to długo szukałam dobrego zamiennika. Weszłam też do Mullera - akurat w promocji były lakiery Misslyn - jeszcze nie miałam tej firmy, więc skusiłam się na jeden. Na koniec DM - przy dworcu głównym w Monachium jest jeden wielki :) Jak weszłam to buźka mi się uśmiechnęła, bo w końcu znalazłam P2 :) Postanowiłam też wypróbować markę własną drogerii - Trend it up.
Mieliśmy pojechać do zamku w Neuschwanstein, który był pierwowzorem zamku w filmie Disneya "Śpiąca królewna". Niestety, nie udało się, mogłam jedynie użyć zdjęcia jako tła dla lakierów.




Zmyłam BIPĘ i nałożyłam B*pretty - piękny metaliczny opalizujący ciemnoniebieski, powiedziałabym, że wykończenie jest w stylu foil, niestety nie udało mi się tego złapać na fotkach. Lakier nakłada się przyjemnie, dałam 2 warstwy, wysechł szybko, Przyczepię się tylko do trwałości - już drugiego dnia miałam pościerane końcówki.



Och, rozpisałam się :) Czy ktoś dotrwał do końca? ;-)


wtorek, 22 września 2015

Paczuszka od BPS

Hej,

Trochę mnie tu nie było - w końcu miałam zasłużony urlop :) Odwiedziłam Austrię i Niemcy, oczywiście musiałam przywieźć "pamiątki", czyli lakiery, ale o tym w następnym wpisie.

Dziś pokażę Wam przesyłkę od BPS.






Na pierwszy ogień idzie organizer na płytki - bardzo przydatny gadżet każdej stemplomaniaczki :) Zmieścimy w nim 20 małych okrągłych płytek - rozmiar przegródek jest idealnie dopasowany, nic nie wypada, ale też łatwo wyjąć daną sztukę. Wykonany jest z delikatnego plastiku, wygląda całkiem porządnie.
Normalnie kosztuje $5.29, w chwili obecnej jedynie $3.99. Możecie go znaleźć tu: http://www.bornprettystore.com/slots-round-nail-stamping-plate-holder-born-pretty-plate-organizer-55cm-plates-p-22758.html.










Pamiętajcie o moim kodzie, który da Wam 10% zniżki na nieprzecenione produkty:







poniedziałek, 7 września 2015

Historia pewnego plemienia

Dziś przygotowałam dla Was egzotyczne mani - taką mini-historyjkę pewnego plemienia.





***

Ok, wiem, że słonie żyją w Afryce i Azji, a Indianie w Ameryce, więc to taka mała improwizacja ;-)
To mani chodziło za mną jakiś czas, odkąd zobaczyłam u Trii zdobienie z tymi panienkami, początkowo była wersja z pijaną żyrafą, jeszcze na długich paznokciach:


Do zdobienia użyłam azteckiej płytki z BPS oraz poniższych lakierów:



sobota, 5 września 2015

KIKO Satin 411

Z zestawu, który dostałam niemal 3 lata temu, ten jeden lakier przeleżał sobie zupełnie nieużywany. Wydawało mi się, że to nie mój kolor, nie lubię brązu na paznokciach. Tymczasem KIKO 411 z serii Satin okazał się całkiem sympatycznym i "wyględnym" lakierem.
Nie wiem, czy zgęstniał, czy taka była jego uroda od początku, mimo to nadal idealnie nadaje się do użytku. Jedna warstwa świetnie pokrywa płytkę. Pędzelek typowy dla tej firmy. Emalia schnie dosyć szybko na ładny połysk (ej, ale to seria Satin - nie powinien tak błyszczeć!) Mimo, że to brąz, to ma dużo czerwonego, który ratuje sytuację. Jak dla mnie to taki "biurowy" lakier.
To co widzicie na zdjęciach, to nie pyłki, tylko delikatny shimmer - tak dziwnie wyszedł przy lampie błyskowej. W rzeczywistości jest widoczny tylko w buteleczce.





Niestety, u mnie zrobiło się już chłodno, trzeba było wyciągnąć pierwsze swetry. Wzięłam jeden z moich ulubionych - popatrzyłam na ubranie, potem na paznokcie - o, prawie taki sam kolor :) Zupełnie przypadkiem je dobrałam :)
Lakier prosił się o delikatnie ożywienie - użyłam naklejek, które kupiłam chyba z 10 lat temu. Okazały się sporo, odstawały od paznokci i ciągle zahaczałam o włosy, więc po dniu noszenia usunęłam je.





czwartek, 3 września 2015

Orly Plum noir

Dziś szybciutko swatch ORLY Plum noir, jeszcze na długich pazurkach :)
Przybierałam się do tego lakieru kilka razy. Raz wydawał mi się zbyt ciemny, innym razem końcówki szybko się wytarły, itp. Ostatni raz miałam go ok. miesiąc temu. Udało mi się w miarę równo pomalować paznokcie, nałożyłam 2 warstwy. Lakier schnie szybko, ma delikatny połysk. Ja mam miniaturkę, więc pędzelek jest krótki i cienki. Kolor to taka fajna śliweczka :)
Jak Wam się podoba?



wtorek, 1 września 2015

Podsumowanie sierpnia

Witajcie,

Od jakiegoś czasu robię podsumowanie każdego miesiąca, więc pora na sierpień :)
Starałam się nie szaleć zbytnio, jednak natura lakieromaniaczki dała o sobie znać ;-)

Zacznę od kremów do rąk - czyż sowie opakowanie nie jest słodkie? Zawartość niestety, nie jest najwyższych lotów - mocno pachnie kokosem, za którym nie przepadam i jest dosyć tłusta. Drugi krem kupiłam z myślą o zbliżającym się urlopie - mała tubka jest idealna. Po kilku użyciach bardzo go polubiłam - dobrze nawilża dłonie, ale nie zostawia tłustego filmu, delikatnie pachnie aloesem, poza tym producent zapewnia, że nie zawiera parabenów i innych szkodliwych składników.


Po skończeniu żelu do skórek Eveline, szukam godnego następcy - zobaczymy, czy Revlon podoła.
Następnie kupiłam base coat Essence (nigdzie wcześniej nie mogłam jej znaleźć, więc jak zobaczyłam, to wzięłam). Płacąc za tę buteleczkę mój wzrok wylądował obok kasy na przecenionych lakierach - i jak tu nie skusić się na Essence za 50 centów?
Pamiętacie, jak pisałam o promocji 1+1 gratis? Byłam twarda prawie do końca ;-) W ostatni dzień zdecydowałam się na baże peel off, bo moja obecna powoli sięga dna, do tego dobrałam bezbarwny lakier Essence.






Poza tym dostałam przesyłkę z BPS - piękne płytki - kwiatową mogłyście już zobaczyć w akcji.







Na koniec kupiłam naklejki, o których za chwilę:






Na zakończenie małe zdobienie na moich małych paznokciach. Niestety, paskudnie złamałam mały paznokieć bardziej fotogenicznej dłoni - pękniecie aż na części, gdzie paznokieć łączy się ze skórą. Dlatego dziś pokażę moją lewicę, którą solidarnie z prawicą obcięłam na króciutko.

Baza to Essence nr 01 - walk on the white side. Wbrew nazwie nie jest to biały lakier, a perłowy beż. Jak mu się dobrze przyjrzałam, to stwierdziłam, że nie będzie mi się podobał, bo nie lubię perłowych. Mając go na paznokciach zmieniłam zdanie - nie jest źle, chwilami nawet myślę, że wygląda elegancko :) Pędzelek ma prosty, nie tak puchaty jak w serii The gel, dla mnie nieco niewygodny. Do pełnego krycia trzeba nałożyć 3 warstwy. Schnie w przyzwoitym czasie. 
Paznokcie przyozdobiłam złotymi naklejkami w kształcie gwiazdek i kokardek z powyższego zdjęcia. Trochę musiałam z nimi powalczyć, bo są miniaturowe i ciężko je złapać, nawet pęseta średnio sobie radziła.
Ogólnie takie mani podoba mi się, chociaż aparat "zjadł" perłowy efekt, do tego w powiększeniu widać, że top rozmazał złoty pyłek z naklejek no i malowanie prawą ręką nie jest łatwe ;-)