środa, 17 sierpnia 2016

Książka "Japonki nie tyją i się nie starzeją" i moje spostrzeżenia nt. japońskiej kuchni

Witajcie,

Kilka miesięcy temu książka "Japonki nie tyją i się nie starzeją" Naomi Moriyamy robiła furorę wśród blogerek. Ja swój egzemplarz wygrałam u Pauliny z bloga nottooseriousblog.blogspot.com. Musiał nieco odczekać i przyjechał z Polski w lipcu z moją mamą :)

Ponieważ w kwietniu byłam w Japonii, chciałam skonfrontować swoje odczucia z tym, co pisze rodowita Japonka. Co rzuca się w oczy w Kraju Kwitnącej Wiśni, to bardzo szczupłe społeczeństwo, szczególnie kobiety. Co jest tego przyczyną? Autorka kilka razy powtarza, że trzeba jeść tyle, żeby być w 80% sytym. Ja to nazywam dietą "NŻT - nie żryj tyle" :D
W książce główny nacisk jest położony na jedzenie - co i jak przygotowywać, podane są różne przepisy. Ponoć Japończycy jedzą zdrowo, mnóstwo warzyw, ryb i oczywiście ryżu. Nie miałam okazji spróbować domowej kuchni, stołowaliśmy się głównie w barach i restauracjach, więc nie wiem, jak to wygląda w typowej japońskiej rodzinie. Natomiast tam, gdzie trafialiśmy jak dla mnie było zdecydowanie za mało warzyw. A śniadania - tradycyjne japońskie - w hotelu w Osace wręcz mnie przerażały - ciężkie zupy, coś ala pierożki z mięsem, makarony, itp. Oczywiście często jedliśmy sushi - wszędzie było pyszne i świeże. Oprócz tego popularna jest tempura - czyli ryby lub warzywa w panierce smażone w głębokim tłuszczu, okonomiyaki (coś w rodzaju naleśnika z kapustą i różnymi dodatkami), makarony udon, soba. Nadal brzmi zdrowo i mało kalorycznie? No to dodam, że autorka wskazuje na częste spożycie sosu sojowego, który zawiera dużo soli, zauważyłam w wielu jej przepisach dodatek cukru (niby łyżeczka, ale łyżeczka tu, łyżeczka tam i się zbiera). Wiem, że inaczej jada się w domu, a inaczej "na mieście", natomiast myślę, że kluczem jest tu ilość. Autorka wspomina, że Japończycy celebrują posiłki - je się niewielkie porcje, podane na pięknej zastawie, przyozdobione. 
Podsumowując, moje doświadczenie jest inne niż opisywane w książce, ale zdaję sobie sprawę, że byłam tylko turystką i nie miałam okazji jeść jak typowa Japonka. Lektura zachęciła mnie do wypróbowania kilku przepisów, np. z tofu i zastanowienia się, ile nakładam na talerz. Książka jest napisana ciekawie, czyta się ją szybko i przyjemnie (mimo częstych powtórzeń niektórych zasad, zwrotów, itp). Może informacje na temat otyłości i pewne statystyki są zbędne i niezbyt interesujące. Jeżeli szukacie odpowiedzi na pytania dotyczące diety Azjatów, znajdziecie je, natomiast zabrakło mi wyjaśnienia co, poza jedzeniem, wpływa na piękny i młody wygląd Japonek.

Znacie tę książkę? Czytałyście?

11 komentarzy:

  1. co do wyglądu, to pewnie chodzi o tajemnice dotyczące pielęgnacji :) w elementarzu urody koreanek jest fajnie wszytsko opisane :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tej książki jeszcze nie dorwałem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Albo dieta ŻP- żryj połowę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chcę sobie ją kupić i kilka innych pozycji ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe :) Na pewno rodowici japończycy nie stołują się cały czas w restauracjach i nie jedzą sushi codziennie, tak jak my nie jemy codziennie bigosu :D Żeby to zweryfikować trzeba by pobyć z jakąś rodziną i podejrzeć jak oni jedzą :) I wydaje mi się że oni nie jedzą tyle nabiału co my tutaj, a nabiał jest bardzo kaloryczny :) Dobry ale i kaloryczny :D A na młody wygląd może wpływać uciekanie przed słońcem, tak myślę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, Azjatki są znane z zamiłowania do białej skóry, a słońce przyspiesza starzenie.

      Usuń
  6. Widzę, że mamy podobne odczucia co do tej książki :) Extra, że byłaś w Japonii i mogłaś zobaczyć wszystko na zywo! Marzy mi się podróż do Azji :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To kolejna książka która trafi na moją prywatną listę must have na ten rok. Niestety ostatnio poszalałam i kupiłam za dużo książek, chyba jestem uzależniona :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmmm... ja jem bardzo mało a i tak tyję ;(

    OdpowiedzUsuń