Dziś mam małą rocznicę - dokładnie 8 lat temu przyjechałam do Holandii. Pamiętam ten stres, kiedy wysiadłam z samolotu i byłam tak zaaferowana, że nie wiedziałam, gdzie mam iść po bagaż :D Swój pobyt tu planowałam na 2 miesiące, może max. rok, a wyszło jak wyszło. Powiem Wam, że jest to przyjemny kraj, chociaż ma też swoje wady. Rozmawiając z rodziną i znajomymi odnoszę wrażenie, że moje życie jest nieco łatwiejsze niż ich (np. mniej biurokracji, nawet minimalna pensja wystarcza na normalny byt). Z drugiej strony pogoda (często wieje i pada) i podejście Holendrów typu "spokojnie, mamy czas, nic się nie stanie, jak zrobimy coś później".
Ok, tyle prywaty. Przechodzimy do tematu posta - ten tydzień projektu to stemple. Wiecie, że to moja ukochana metoda zdobienia i często ją wykorzystuję :)
Jako bazę użyłam chyba najbrzydszego lakieru w mojej kolekcji - NTN dla AllePaznokcie nr R510. Kolor to perłowa zieleń z dużą domieszką żółtego. Kosztował całe 1 zł! Pokrywa płytkę paznokcia jak tego typu lakiery, czyli widać pociągnięcia pędzelka. Nałożyłam 2 warstwy normalnie, a trzecią gąbeczką, co trochę zniwelowało smugi. Lakier schnie w średnim tempie. Dlaczego taki brzydal znalazł się w mojej kolekcji? Niestety, producent zamieścił zdjęcia, na których kolory nijak mają się do rzeczywistości. Z 10 lakierów, które wtedy kupiłam może 3 były zgodne ze zdjęciem, 2 kolejne na upartego można by było zaakceptować, ale pozostałe to porażka. Na szczęście jakościowo są w większości dobre (jak na taką cenę).
Solo kolor jest nie do wytrzymania. Aby go nieco zakryć użyłam wzoru z płytki BP-17. Uff, zdecydowanie lepie, chociaż w powiększeniu widzę, że stemple nie odbiły się idealnie.